Chcecie wybrać się w tym roku na narty samochodem? Podpowiadamy, jaką trasą się wybrać w Alpy, ile to kosztuje i o czym trzeba pamiętać. Część 1. – trasa.
Jak pewnie wiecie, nasze biuro mieści się w Krakowie. Lokalizacja na południu Polski sprawia, że my w Alpy (konkretnie do Austrii) na narty samochodem dojedziemy nawet w jakieś 7 godzin, bez większego łamania przepisów drogowych. To w sumie niewiele więcej, niż do Zakopanego w zimowy weekend… Ale tak poważnie: z południa kraju wyjazd w Alpy samochodem dzięki dobrej sieci dróg zajmuje naprawdę niewiele czasu. Oczywiście wszystko zależy od tego, w którą część Alp: to w końcu dość duże góry, jakieś 1200 km rozciągłości, więc oczywiście te krótkie czasy przejazdu to w Alpy Wschodnie. Zaryzykujemy tu tezę, że popularność Austrii i włoskich Dolomitów wśród polskich narciarzy bierze się właśnie z dobrego i szybkiego dojazdu samochodem. Bo położone dalej na zachód regiony, czyli na przykład Francja czy do Dolina Aosty, przeżywają swój rozkwit wśród Polaków od momentu uruchomienia regularnych zimowych połączeń lotniczych z Turynem czy Bergamo. Zresztą sprawdźcie sami:
Zacznijmy od planowania trasy wyjazdu na narty samochodem.
Z południa Polski, czyli z Małopolski czy Śląska, zdecydowanie najszybciej pojedziemy autostradami A4 i potem od Gliwic A1 do granicy czeskiej. Przez Czechy przemykamy dwupasmówkami, mijając Ostravę, Ołomuniec i Brno. Jakieś 25 km za Brnem mamy miejscowość Pohořelice i zjazd na Znojmo. Teraz czeka nas najwolniejszy, jednopasmowy, ok. 120 km odcinek trasy jednopasmówką, przez granicę i miejscowość Hollabrunn. Kierując się na Sankt Pölten drogami ekspresowymi S5 i S33 docieramy do autostrady A1, którą szybciutko pomykamy aż do Salzburga. Jeśli jedziecie np. do Karyntii, lepiej nie zjeżdżać na Znojmo, tylko jadąc prosto na Mikulov i Wiedeń wyjechać na autostradę A2, która prowadzi na południe Austrii do Villach. Na tej trasie jednopasmówki mamy na dystansie ok. 60 km.
Jeśli jedziemy do Włoch gdzieś w rejon Dolomitów, za Salzburgiem kierujemy się na Innsbruck i przełęcz Brenner. Autostrada o nr 1 po krótkim odcinku (jakieś 100 km) przebiegającym przez Niemcy (autostrada nr 8, a za rozjazdem koło Rosenheim nr 93) wraca do Austrii i zmienia nr na A12. A koło Innsbrucka odbijamy na wspomnianą przełęcz Brenner na drogę A13. Przejazd przez przełęcz niestety kosztuje ekstra – niezależnie od winietki, którą na drogi Austrii trzeba wykupić. O winietkach i opłatach piszemy w części drugiej naszego artkułu. Za przełęczą już mamy ziemię italską, autostradę A22 i bramki na autostradzie, która malowniczo prowadzi w dół doliny Adygi, najpierw dość krętą, upstrzoną tunelami, a potem prostą, biegnącą dnem szerokiej doliny drogą. Z rzeczonej autostrady co kawałek mamy odbicia na doliny boczne, Kronplatz, Val Gardenę, Val di Fiemme czy Val di Sole – czyli jesteśmy już prawie na miejscu.
Jeśli podróżujecie z Polski centralnej…
…Warszawy, Łodzi czy Poznania, i zmierzacie w okolice Salzburga, do austriackiego Tyrolu czy do Włoch, absolutnie nie ma sensu tłuc się przez Polskę szacowną „Gierkówką”, a potem przez Czechy. W Polsce autostradą A2 mkniecie do zachodniej granicy, a w Niemczech to już samymi autostradami. Najpierw nr 12 i 10 do Berlina, a potem nr 9 przez okolice Lipska i Norymbergi aż do Monachium. Po ominięciu miasta mamy autostradę nr 8, która biegnie do Rosenheim, gdzie dalej w kierunku na Innsbruck i Brenner trasę już znacie.
Proponowane przez nas trasy na pewno nie są wariantami najtańszymi. Można nie płacić za winietki i snuć się drogami lokalnymi, choć to raczej sport dla wytrwałych. Ale wychodzimy z założenia, że na takim dystansie liczy się przede wszystkim bezpieczeństwo, czas dojazdu i wygoda podróży. I podpowiadamy trasy, które – na bazie naszego wieloletniego doświadczenia – wydają nam się optymalne. Koniec końców jednak to Wy siadacie za kierownicą 🙂
Przeczytajcie też część drugą artykułu: ile to kosztuje i co trzeba zabrać….